Kradzież na Dworcu Zachodnim w Warszawie. Z pociągu zginęły skrzypce należące do jazzowej artystki. Trwa śledztwo policji

Zuzanna Kosek-Giłka - skrzypaczka i członkini zespołu jazzowego "Wonky Town", poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych o bulwersującym zdarzeniu, jakie miało miejsce w sobotę 4 maja. Chodzi o kradzież instrumentu artystki, do której doszło w pociągu relacji Kraków Główny - Kołobrzeg, najprawdopodobniej na stacji Warszawa Zachodnia.

W drodze do Słupska, w pociągu relacji Kraków Główny - Kołobrzeg o godzinie 16:12 zostały skradzione moje skrzypce na stacji Warszawa Zachodnia. Skrzypce zostały zbudowane przez krakowskiego lutnika Jana Pawlikowskiego, w środku jest etykieta "Jan Pawlikowski zbudował Anno Domini 2011" - czytamy we wpisie.

W dalszej części wpisu artystki czytamy, że instrument miał odcień jasnego brązu, a w futerale znajdował się smyczek oraz inne akcesoria lutnicze, a także materiały nutowe.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że sprawca przesiadł się do pociągu jadącym w kierunku Torunia o nazwie Kujawiak. Pociąg ruszał z peronu 7. Skrzypce znajdowały się w futerale koloru granatowego, ze złotymi wstawkami. Futerał przypominał walizkę. Z relacji świadków wynika, że skrzypce zostały zabrane przez osobę poruszającą się na hulajnodze koloru czarnego, miał jasne kręcone, włosy. Bardzo proszę o pomoc! - apeluje skrzypaczka.

Zuzanna Kosek-Giłka jest przekonana, że skrzypce zostały skradzione na stacji Warszawa Zachodnia. W rozmowie z portalem "TVN Warszawa" informuje bowiem, że pomiędzy Krakowem Głównym, a tym właśnie przystankiem nie było żadnego innego postoju.

Zorientowałam się za późno, że pociąg już się zatrzymał. Praktycznie od razu poszłam w kierunku swojego miejsca i tuż przed Warszawą Centralną, trzy minuty po odjeździe z Warszawy Zachodniej, zobaczyłam że nie ma skrzypiec. Instrument leżał na półce, w dość niewidocznym miejscu, nad moim siedzeniem. Istotnym faktem jest, że jechałam z mężem w oddzielnych wagonach, ja w piątym, on w szóstym. Koło mnie siedział mężczyzna z jasnymi, krótkimi włosami w okularach. Zachowywał się cały czas dość dziwnie, chodził po pociągu i obserwował półki. W tamtym momencie myślałam, że szuka miejsca na swój bagaż, posiadał duży plecak - relacjonuje artystka, cytowana przez "TVN Warszawa".

Artystka poinformowała także, że słyszała wideo rozmowę wspomnianego mężczyzny, z której wielokrotnie wynikało, że wybiera się do stacji Toruń Główny.

Dowodów na to, iż mógł być to ten pasażer, jest wiele. Po pierwsze, przeglądałam materiał wideo ze stacji Warszawa Zachodnia, żadne z monitorowanych przejść, a są tylko trzy możliwości wyjścia z dworca, nie złapały tego człowieka. Po drugie, ze stacji Warszawa Zachodnia z peronu siódmego odjeżdżał pociąg ICC Kujawiak w kierunku Torunia. Istotne jest, iż miejsca przejść na perony nie posiadają monitoringu. Jedynym rozwiązaniem jest sprawdzenie monitoringu w pociągach Pendolino EICP 3800 oraz ICC Kujawiak. Myślę, że skrzypiec na pewno nie ma w Warszawie - mówi skrzypaczka w rozmowie z portalem "TVN Warszawa".

Artystka jechała do Słupska na koncert. Ostatecznie zagrała na instrumencie pożyczonym od kolegi.

Sprawa została zgłoszona na komendzie policji przy ulicy Jagiellońskiej w Warszawie, a także na Dworcu Centralnym oraz w Bydgoszczy, gdzie w niedzielę 5 maja Zuzanna uzupełniała jeszcze zeznania. Trwa śledztwo służb, które ma ustalić, kto stoi za kradzieżą instrumentu.