Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Martwe ptaki na ulicach. Mamy się bać?

Arkadiusz Panasiuk
Mężczyzna nie chce siać paniki, ale wie co mówi. Dużo spaceruje na emeryturze, zresztą w towarzystwie psa, więc takie widoki ma co chwila.
Mężczyzna nie chce siać paniki, ale wie co mówi. Dużo spaceruje na emeryturze, zresztą w towarzystwie psa, więc takie widoki ma co chwila. Jacek Chlewicki
Mieszkańcy miasta alarmują, że podczas spacerów widzą oraz więcej martwych ptaków. Jest ich tak dużo, że nawet dzikie zwierzęta nie nadążają z „konsumpcją”. Mamy się bać?

Już od kilku tygodni nasi Czytelnicy mówią nam o niepokojącym, według ich opinii, zjawisku. Podczas spacerów, wycieczek rowerowych, jazdy samochodem widzą w swoim mieście coraz więcej martwych ptaków.

I to nie tylko tych małych, piskląt, które powypadały z gniazd i teraz straszą swoimi wyschniętymi korpusikami. W tym roku coraz częściej spotyka się także duże, martwe osobniki.

- Żyję tyle lat na ziemi, ale dawno czegoś takiego nie wiedziałem - twierdzi pan Marian. - Są w zasadzie wszędzie. Na trawnikach, skwerach, w całości, albo już po nadgryzieniu przez zwierzęta: dzikie psy lub koty.

Mężczyzna nie chce siać paniki, ale wie co mówi. Dużo spaceruje na emeryturze, zresztą w towarzystwie psa, więc takie widoki ma co chwila.

- To coraz mniej komfortowe spacerowanie, bo mój czworonożny przyjaciel ma apetyt na te „zwłoki”. Nieraz musiałem mu siłą wyciągać z pyska jakieś skrzydło. Czy jest pewne, że te ptaki nie padły z powodu jakiejś ptasiej grypy? - nie kryje obaw pan Marian.

Ruszyliśmy szlakiem jego marszruty. Miał rację. Ptasie korpusy, pourywane, pojedyncze skrzydła kawek i wróbli spotykaliśmy co chwila. Tak było m.in. wokół miejskiego stadionu przy ul. Sportowej.

Czy są powody do obaw? Czy to normalne zjawisko? O opinię poprosiliśmy fachowców.

- Nie ma powodów do obaw - uspokaja Henryk Grabowski, Podlaski Wojewódzki Lekarz Weterynarii. - To najczęściej skutki wypadków komunikacyjnych. Na dziś nie otrzymaliśmy z Hajnówki żadnych informacji, żeby to było jakieś niepokojące zjawisko. O chorobie, epidemii nie ma w tym przypadku mowy. Proszę uspokoić swoich Czytelników.

W podobnym tonie wypowiada się również dr Mirosław Stepaniuk, były dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego.

- Co do ptaków, to trudno coś powiedzieć nie znając dokładnie sytuacji, okoliczności w jakich je znaleziono. W zasadzie wiele czynników może mieć wpływ. - twierdzi dr Stepaniuk. - Może ktoś, np. strzelał z wiatrówki, albo jest gdzieś źródło skażonej wody?

W każdym razie w przypadku martwych ptaków z Hajnówki nie ma mowy o tzw. ptasiej grypie.

Szczególnie bowiem narażone są na nią ptaki wodne - kaczki, łabędzie, dzikie gęsi. Ale ostatnie potwierdzone ognisko tej choroby odkryto w Ustroniu na Śląsku i było to w lutym tego roku. W Hajnówce, przez którą przepływa rzeka Leśna, mamy stadka dzikich kaczek, zresztą dokarmianych przez mieszkańców, ale martwych osobników tego gatunku nikt od lat raczej nie widział.

Ta choroba w naszych okolicach nigdy zresztą nie występowała i według zapewnień lekarzy weterynarii nic na szczęście w tej kwestii się nie zmieniło.

W ubiegłym roku mieliśmy co prawda problem z innymi latającymi stworzeniami-nietoperzami-u których stwierdzono wściekliznę, ale to już historia. W tym roku nie zanotowano takich przypadków.

W każdym razie, na wszelki wypadek uważajmy na swoich pupilów w czasie spacerów.

Protestowali przeciwko wycince w Puszczy Białowieskiej. 17 wniosków o ukaranie, źródło: TVN24/x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na hajnowka.naszemiasto.pl Nasze Miasto