Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urlop na dwóch kółkach, czyli puszcza, Mierzeja i Solina

Marta Chmielińska
Marta Chmielińska
Władysław Guryniuk z Hajnówki od ponad 20 lat jeździ na wyprawy rowerowe
Władysław Guryniuk z Hajnówki od ponad 20 lat jeździ na wyprawy rowerowe archiwum Władysława Guryniuka
Władysław Guryniuk z Hajnówki marzy o tym, aby przejechać na rowerze dookoła kuli ziemskiej. Ale zanim przejdzie na emeryturę i znajdzie na to czas, na jednośladzie zwiedza Polskę

Rowerowe wyprawy to coraz popularniejsza forma wypoczynku, bez względu na to, czy wybieramy się na kilkugodzinną przejażdżkę czy na kilkudniową wycieczkę. W czasach galopujących podwyżek cen paliwa rower zyskuje dodatkowy plus – jest tani w utrzymaniu i nie trzeba go tankować. Nie brakuje więc zapaleńców, którzy większość wolnego czasu spędzają na dwóch kółkach i pokonują dziennie dziesiątki kilometrów. Jednym z nich jest Władysław Guryniuk z Hajnówki, który już od ponad 20 lat ćwiczy rowerowe wyprawy. A żeby zachwycić się pięknem przyrody, nie musi wyjeżdżać daleko – w pobliskiej Puszczy Białowieskiej istnieje wiele szlaków, również dla rowerzystów.

– Przez kilka lat jeździłem na wycieczki po Puszczy Białowieskiej, a teraz preferuję zwiedzanie okolicznych wioseczek – opowiada Guryniuk. – Lubię przejechać się na przykład do Bielska Podlaskiego, a potem z Bielska do Kleszczel i z powrotem do Hajnówki. Oczywiście nie jadę prosto szosą, ale przez okoliczne wsie.

Puszcza Białowieska jest pocięta dróżkami, które są przejezdne także dla rowerów. Wytyczone szlaki biegną wśród drzew i przez malowniczo położone miejscowości. W niektórych miejscach powstały specjalne trasy dla rowerów.

– Mamy dobrą ścieżkę rowerową w kierunku Kleszczel, a teraz powstała także ścieżka rowerowa do Narwi i dalej do Zabłudowa – wylicza mieszkaniec Hajnówki. – Bardzo ładna trasa wiedzie najpierw do Narwi, a dalej do Ancut, gdzie jedzie się nad rzeką.

Popularny niebieski szlak rowerowy wiedzie też z Hajnówki do Topiła i z powrotem do Hajnówki. Kolejna propozycja to szlak żółty, którym można dojechać – przez Puszczę Białowieską – do Rezerwatu Pokazowego Żubrów i dalej do Białowieży.

– Cała puszcza jest piękna i gdzie się nie pojedzie, znajdziemy coś ciekawego: niezwykłe widoki, bioróżnorodność i zwierzęta – podkreśla Guryniuk. – Trzeba tylko zaopatrzyć się w mapę i można ruszać w drogę.

Władysław Guryniuk, kiedy tylko ma więcej wolnego czasu, preferuje dłuższe wyprawy, takie, które trwają co najmniej dwa tygodnie. Planuje je nawet z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.

– Teraz zamierzałem wybrać się na południe, wzdłuż wschodniej granicy Polski, aż do Soliny – mówi. – Niestety sytuacja międzynarodowa trochę pokrzyżowała moje plany i w tym roku raczej już nie pojadę w tamtym kierunku. A mogło to być 600 km wspaniałej wycieczki – nie może odżałować.

Poprzedni rowerowy wyjazd trwał ponad dwa tygodnie, podczas których Władysław przejechał blisko 1400 km. Trasa wiodła przez Ciechanowiec, Włocławek, Toruń, Bydgoszcz, Grudziądz, Ostródę, Grunwald, Szczytno i Łomżę.Tego typu odległości nie stanowią dla niego szczególnego wyzwania.

– Wszędzie poruszam się rowerem – mówi. – Dużo jeżdżę po Hajnówce i jestem zaprawiony. Oczywiście, w czasie tak długiej wyprawy, pod koniec dnia czuję zmęczenie, ale zanim to się stanie potrafię przejechać 120 km dziennie.

Dlatego kiedy tylko sobie zamarzy, wsiada na rower i jedzie obejrzeć mosty w Stańczykach, oddalone od Hajnówki o ponad 230 km, czy też wspaniałą Solinę w Bieszczadach, oddaloną aż o 500 km.
Zawsze, zanim wyruszy w trasę, szczegółowo ją opracowuje i wybiera miejscowości, które chce odwiedzić.

– Zajeżdżam na wieczór do miasta i mam wtedy czas, aby wykąpać się, zjeść i odpocząć – wyjaśnia rowerzysta. – Rano przeglądam w internecie atrakcje turystyczne w mieście, w którym jestem i wokół niego. Układam wówczas plan tak, aby odwiedzić te miejsca. Interesuje mnie głównie architektura.

Pan Władek jest elastyczny i kiedy na jego trasie pojawia się coś godnego uwagi, zatrzymuje i zwiedza, ale nigdy nie rezygnuje z wcześniej wyznaczonego celu.

Jego ulubiony miesiąc na rowerowe wyprawy to czerwiec. – Bo nie ma jeszcze wakacji, więc nie mam problemów ze znalezieniem noclegów – wyjaśnia. – Poza tym ruch na drogach nie jest jeszcze zbyt duży i łatwiej się jeździ.

A czy pogoda ma dla niego znaczenie?

– Nie sprawdzam prognoz w internecie, ale na bieżąco patrzę na wszystko, co się dzieje dookoła. Spoglądam na niebo, oceniam chmury i raczej potrafię przewidzieć, że będzie padało. Ale oczywiście nie raz zdarzyło mi się zmoknąć – wspomina z uśmiechem. – Kiedyś przeczekałem deszcz pod wiatą przystankową i gdy ruszyłem dalej, niespodziewanie zaczęły się kolejne opady. Zawsze mam ze sobą coś chroniącego od deszczu, ale wtedy na drodze była taka sytuacja, że nie miałem możliwości się zatrzymać, bo pobocze było bardzo wąskie, obok znajdował się rów i panował spory ruch samochodów. Więc jechałem przed siebie, a deszcz lał i lał. Przemokłem do suchej nitki, z butów wylewałem wodę! Kiedy tylko nadarzyła się okazja, zjechałem w zarośla, aby przebrać się w suche ubranie i ruszyłem dalej.

Władysław zazwyczaj jeździ sam, choć zdarza mu się czasami podróżować w towarzystwo.

– Żona mojego kolegi przejechała ze mną całą Mierzeję Wiślaną, od Wyspy Sobieszewskiej do samej granicy, czyli około 60 km w jedną stronę – opowiada. – Dojechaliśmy autem do Gdańska i dalej ruszyliśmy rowerami. Zajęło nam to trzy dni.

Jakich rad udzieliłby tym, którzy planują wybrać się tego lata na dłuższą rowerową wyprawę?

– Trzeba dobrze przygotować rower, a najważniejsze jest wygodne siodełko! – podkreśla. I dodaje, że dobranie siodełka jest najtrudniejsze, bo na rynku jest ogromna różnorodność tego sprzętu. – Najlepiej sprawdza się metoda prób i błędów – kwituje Władysław. – Wysokość siodełka i kierownicy także musi być dobrze dobrana, bo w przeciwnym przypadku będą bolały ramiona i plecy.

Pan Władysław przypomina także o zabieraniu ze sobą apteczki, w której powinny znaleźć się materiały opatrunkowe i puder przeciw odparzeniom i otarciom. – Trzeba też pamiętać o kremie z filtrem, chroniącym od słońca! I o czapce na głowę – przypomina.

A jakie jest jego największe rowerowe marzenie?

– Wyprawa na dwóch kółkach dookoła świata – zdradza. – To mi się marzy i może kiedyś, na emeryturze, spełnię to marzenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na hajnowka.naszemiasto.pl Nasze Miasto