Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar w Puszczy Białowieskiej. Od trzech dni ogień tli się po białoruskiej stronie. Zobacz zdjęcia i film

Marta Chmielińska
Marta Chmielińska
Od trzech dni po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej tli się pożar
Od trzech dni po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej tli się pożar Nadleśnictwo Hajnówka
W piątek po południu pożar w Puszczy Białowieskiej dostrzegła Straż Graniczna oraz system monitorowania w Nadleśnictwie Hajnówka. Dym unosił się nad drzewami w okolicy wsi Bobinka w gm. Dubicze Cerkiewne. Po polskiej stronie czuwali strażacy, Straż Graniczna i leśnicy, którzy przez dwa dni monitorowali sytuację, w każdej chwili gotowi do akcji ratunkowej, gdyby ogień przeniósł się na polską część Puszczy Białowieskiej. Białorusini nie przystąpili do akcji gaśniczej, pożar wciąż się tli.

Ogień w białoruskiej części Obiektu Światowego Dziedzictwa UNESCO jakim jest Puszcza Białowieska dostrzegły polskie patrole Straży Granicznej kontrolujące tereny przygraniczne na wysokości miejscowości Bobinka w gm. Dubicze Cerkiewne w powiecie hajnowskim. Dym unoszący się nad drzewami zarejestrowały także kamery systemu wczesnego dostrzegania zagrożeń - w tym właśnie pożarów. Na miejsce zdarzenia udały się służby - przede wszystkim straż pożarna oraz straż leśna i leśnicy. Ogień tli się w odległości kilkudziesięciu metrów od zapory granicznej, z daleka widać było języki ognia i dym unoszący się z poszycia.

Przez cały weekend sytuacja była monitorowana przez polskich strażaków i Straż Graniczną. Leśnicy z Nadleśnictwa Hajnówka pełnili straż w zagrożonym rejonie.

Od piątku, przez całą noc i kolejny dzień dyżury pełnili pracownicy Nadleśnictwa Hajnówka. Pięciu leśniczych oraz Straż Leśna i inni pracownicy zmieniali się co kilka godzin, aby być stale w pobliżu potencjalnego zagrożenia. Nie widzieliśmy aktywności po stronie białoruskiej i obawialiśmy się, że ogień przejdzie na wyższy poziom, a wówczas będzie niebezpieczny - mówi Mariusz Agiejczyk, nadleśniczy hajnowski, który także nadzorował teren.
- Przypomnę, że w 1991 r. w tej samej okolicy pojawił się ogień, który strawił hektar lasu po polskiej stronie.

Po trzech dniach Białorusini wciąż nie podejmowali większej akcji gaśniczej. Nie jest znana przyczyna zapalenia się ściółki, choć wielce prawdopodobne jest zaprószenie ognia przez niekontrolowane ogniska palone przez koczujących w lesie migrantów. Susza Puszczy Białowieskiej sprzyja tego typu wydarzeniom, a zagrożenie podnoszą liczne drzewa powalone w wyniku zniszczenia drzewostanu przez kornika drukarza. Warto zwrócić uwagę na kolejny aspekt problemu nielegalnej migracji, w Puszczy Białowieskiej - także w lasach okalających Hajnówkę, często można dostrzec ślady po ogniskach, których raczej nie palą mieszkańcy, a ogień w puszczy stanowi ogromne zagrożenie.

Jest to kolejne tego typu zdarzenie w ciągu ostatnich dni, w ubiegłym tygodniu podobna sytuacja miała miejsce na wysokości Białowieży. Podobnie jak teraz, po stronie białoruskiej nie widać było aktywności służb i gaszenia ognia.

Według mnie jest to kolejny element, który może doprowadzić do jeszcze większego kryzysu na terenie przygranicznym z Białorusią. Po funkcjonującym od prawie dwóch lat, zorganizowanym przez białoruskie służby, kanale nielegalnej migracji, dochodzi jeszcze inna niebezpieczna sytuacja, tym razem na terenie olbrzymiego kompleksu leśnego - Puszczy Białowieskiej - komentuje gen. Dariusz Łuczak – były szef ABW. - Należy wziąć pod uwagę, że po tamtej stronie granicy nie odbywa się naturalny ruch turystyczny, a teren penetrują różnego rodzaju służby. Pożar na kilku hektarach lasu mógł być więc wywołany świadomie, bądź nawet nieświadomie np. przez koczujących tam nielegalnych migrantów. Gdyby doszło do jego przeniesienia, przy silniejszym wschodnim wietrze, na polską część puszczy, to wówczas nasze służby – nie tylko leśne - musiałby zaangażować znaczne siły i środki w jego ugaszenie. W tym czasie migranci mieliby łatwiejszą sposobność nielegalnego przekraczania granicy.

Straż pożarna uspokaja i zwraca uwagę na to, że zapora, która ma solidny fundament oraz szeroki pas techniczny pozbawiony roślinności są zabezpieczeniem na wypadek pożaru ściółki. Dużym zagrożeniem byłoby, gdyby ogień zmienił się w wierzchołkowy.

od 16 lat

Na szczęście pogoda się zmienia i mamy nadzieję, że spadnie deszcz - mówi nadleśniczy Agiejczyk. - Białorusini nie podejmują żadnej większej akcji gaszenia. Mamy bezpośrednie przekazy od leśniczych i rano wciąż widać było dym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na hajnowka.naszemiasto.pl Nasze Miasto